Piłkarska gorączka na facebooku…

Ostatnio miałem okazję analizować sytuację klubów piłkarskich na Facebooku w zestawieniu Fanpage Trends za czerwiec 2013. Oczywiście, ten comiesięczny ranking odnosi się do polskich fanpage’y, jednakże przy tworzeniu komentarza starałem się dokładniej przeanalizować, jak to wygląda w ujęciu europejskim.

 

Wyniki nie były zaskakujące. Światowy lider, czyli FC Barcelona (43,3 mln) posiada fanpage ponad 150 razy większy od mistrza Polski, Legii Warszawa (0,277 mln), i mimo że większość jego fanów pochodzi z Bangkoku (podobnie jak w przypadku innego z liderów, Manchesteru United), a fanów Legii z Warszawy, to i tak skala jest nieporównywalna. Kluby z najwyższej półki to prawdziwe instytucje, jeżdżące na zagraniczne tournée, posiadające najlepszych piłkarzy, osiągające największe możliwe sukcesy i szczycące się fanklubami na całym świecie. To wszystko wpływa na liczby, ale – moim zdaniem – różnica fanów mogłaby i powinna być mniejsza.

 

Tyle że w kraju, w którym swego czasu cały naród lądował telemarkiem i który wiedział, że mechanicy BMW są najgorsi w całej F1, a ostatnio dowiedział się, jaki jest najlepszy naciąg rakiety – nic nie jest zupełnie oczywiste. Przecież mecz otwarcia Euro 2012 oglądało ponad 15 milionów osób, należy jednak wziąć poprawkę, że był to mecz narodowej reprezentacji, a przy oddanych swoim drużynom polskich kibicach ciężko byłoby zebrać taką oglądalność na meczu o wymiarze klubowym. Oczywiście, oglądalność to jedno, a liczba fanów to drugie. Łatwo sprawdzić, że przecież Facebook w Polsce nawet nie ma tylu użytkowników. No właśnie, w Polsce nie, ale może polskie kluby również stałyby się atrakcyjne dla fanów z Bangkoku?

 

Do tego potrzebne są jednak sukcesy, tylko w odróżnieniu od Małysza, Kubicy czy Radwańskiej, w przypadku zespołu piłkarskiego mogłoby być inaczej. Gdyby w czasie największych sukcesów Roberta Kubicy media społecznościowe działały na takim poziomie jak obecnie, to podejrzewam, że jego fanpage byłby w ścisłej czołówce w skali krajowej, a możliwe, że wyróżniałby się również w skali europejskiej. Tylko jeśli mielibyśmy wrócić do ostatniego sukcesu krajowego zespołu piłkarskiego, który mógłby wywołać potężny viral w social media, to cofamy się do roku 1996. A wszystko zaczyna się od tego meczu…

 

 

 

Gdyby był to rok 2013 i Widzew awansowałby po takich emocjach, to Polskę ogarnęłoby wielkie futbolowe szaleństwo, przede wszystkim na Facebooku. Profil łódzkiego Widzewa mógłby przez dwa tygodnie wrzucać komentarze Tomasza Zimocha w stylu: „Panie Turek, kończ Pan ten mecz”, „Sławomir Majak za ładnie tam się zachował, kto strzelił tego gola, nawet nie wiem”, czy też „Eleganckie kobiety w pięknych tutaj toaletach, eleganccy mężczyźni, białe koszule, wspaniałe krawaty”. Mógłby także sprzedawać koszulki „Widzew w raju” i generować posty z największym wskaźnikiem interactivity index w polskich mediach społecznościowych. Następnie na profilu nastąpiłaby celebracja sześciu pięknych wieczorów z Ligą Mistrzów (może i więcej?), co niewątpliwie skutkowałoby takimi emocjonalnymi postami, jak:

 

…a wtedy Serce i Rozum musiałyby drżeć o palmę pierwszeństwa na naszym Facebooku. Wyniku wspomnianego lidera z Katalonii na pewno by nie osiągnęli, ale kilka milionów fanów po takim sukcesie byłoby realne.

 

 

Widzę tylko jedno główne zagrożenie. W środowisku facebokowym, w którym po kilkadziesiąt tysięcy fanów mają „Basen Narodowy”, „Chytra Baba z Radomia” czy „D*** Koseckiego”, z pewnością pojawiłoby się tysiące farm, takich jak: „Pan Turek”, „Zimoch rządzi” czy „Citkomania”, które na pewno by „żarły”, skubnąwszy przy tym coś ze zwycięskiej kampanii Widzewa. Czy dużo? Teraz, po siedemnastu latach rozłąki z elitarną Champions League, raczej nie, bo „kibiców sukcesu” jest w naszym kraju mnóstwo, a sukcesów (tych piłkarskich) jak na lekarstwo.

 

Czy tak by się stało w przypadku zespołu z Łodzi? Niestety, tego się nie dowiemy. Obyśmy jednak doczekali się podobnego przykładu w przyszłości.

 

Oddaję głos do studia w Gdyni 😉

 

P.S. Zaznaczamy, że autor nie jest kibicem Widzewa…