LIKE prawdę Ci powie

W połowie maja na jednym z fanpage’ów, które prowadzę, dostałam wiadomość ze standardową ofertą, wklejaną pewnie masowo, na obsługę tegoż profilu. Przeczytałam ją uważnie – zawsze to jakieś porównanie, jak robią to inne agencje. Im dłużej czytałam wiadomość, tym uśmiech na mojej twarzy był większy.

 

Jak na agencję, która wyselekcjonowała sobie pracowników z renomowanych szkół wyższych, to słabo. Nawet bardzo słabo. Chociaż komuś, kto posiada niewielką wiedzę na temat mediów społecznościowych, taka propozycja może wydać się bardzo interesująca. Bo przecież „pozyskują bardzo dobrych klientów, którzy mają bezpośrednie przełożenie na Państwa obroty w firmie”.

 

Moim numerem jeden jest ten fragment: „ilość LIKE to bezpośrednie przełożenie na obroty w firmie”. Gratuluję! Po prostu strzał w dziesiątkę. Dokładnie tak to działa! Pełen nacisk na słowo „bezpośrednie” – czyli posiadając 100 fanów na fanpage’u firma ma mniejsze obroty, ale już 15 000 fanów świadczy o niezłym wzroście dochodów. A jeśli kupi na Allegro milion „LIKE” to w sumie można spać spokojnie – interes kręci się w najlepsze.

 

Postanowiłam nie zostawiać tej wiadomości bez odpowiedzi, bo przecież ktoś, kto ją wysyła liczy na nawiązanie współpracy:

 

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź:

 

Uśmiech na mojej twarzy coraz większy. A to spryciarz, doszedł do tego, że jestem „z branży”. Odpowiedzi na pytanie brak. Nie daję za wygraną:

 

I odpowiedź:

 

Jestem uparta, pytam dalej:

 

Do dziś nie otrzymałam odpowiedzi. Często zastanawiam się, po co ludzie wysyłają wiadomości zachęcające do nawiązania współpracy, skoro potem nie potrafią odpowiedzieć na proste pytania i podać przykładów. Pozostaje mi wierzyć, że mój rozmówca nie chciał podbierać klienta „innej agencji”.

 

„Jesteśmy bardzo skuteczni i w sposób profesjonalny prowadzimy kampanie” – mam nadzieję, że coraz mniej firm korzysta z usług agencji podobnych do tej, która próbowała nawiązać ze mną współpracę.