Sorry, takie mamy reklamy – cytując klasyka

Pewien znany kabaret w swoim skeczu powiedział takie zdanie: „Reklama jest to jedyna rzecz na plus w telewizji, tylko czasami ją przerwą i jakiś film puszczą”.

 

Reklam w telewizji jest tak dużo i tak często są nadawane, że czasami jeden film lub program przerywa 5 bloków reklamowych. Ludzie o mocnych nerwach potrafią dobrze zagospodarować ten czas i podczas ich trwania robią sobie 3 razy herbatę, 5 razy kawę, 10 razy pójdą do toalety, a czasami bywa tak (szczególnie w pewnych stacjach telewizyjnych), że jesteśmy nawet w stanie skoczyć do sklepu oddalonego 3 kilometry od domu, zrobić zakupy na miesiąc, pogadać z sąsiadką na tematy niecierpiące zwłoki, w stylu: „Pani Aniu, tak zimno, a Pani bez czapki, całe ciepło od głowy wychodzi”, i wracając do domu, trafić akurat na ostatnią reklamę z bloku (true story 🙂 ). Ale teraz powiedzmy sobie szczerze: w reklamach można również znaleźć prawdziwe perełki, nie wierzycie? Sprawdźcie to, czytając poniższy tekst 🙂

 

Reklamy coraz częściej stawiają na poczucie humoru, często również bywają krótkimi etiudami. Świetnym przykładem tego typu reklamy są spoty piwa Budweiser. Słynne „wassup” właśnie dzięki tej reklamie weszło do języka potocznego.

 

 

Osiem lat po premierze pierwszej reklamy Budweisera powstała kolejna reklama tej marki, pokazująca dokładnie tych samych bohaterów, natomiast schemat wydarzeń przebiega zupełnie inaczej niż w pierwowzorze. W drugiej wersji reklamy bohaterzy stają twarzą w twarz z kryzysem gospodarczym, który w 2008 roku uderzył w Stany Zjednoczone. Marka Budweiser wypuściła ją w tym samym roku podczas absolutnego primetime’u w przerwach meczów SUPER BOWL. Reklama miała za zadanie w sposób bardzo specyficzny, ale zarazem skuteczny przemycić jedną ważną informacje, która ujawnia się widzom dopiero w ostatnich sekundach spotu…

 

 

Na polskim rynku również nie brakuje dobrych pomysłów. Zaczęło się od reklam sieci komórkowej Plus. Kto by pomyślał, że słowo „kopytko” stanie się znakiem rozpoznawczym tej właśnie marki.

 

 

Po cyklu reklam Plusa – którego bohaterem był abstrakcyjny kabaret Mumio – nastąpiła era zatrudniania do reklam gwiazd, czyli finansowe żniwa aktorów. Reklamy banków (Marek Kondrat, Piotr Fronczewski), protez szczęk (Teresa Lipowska), preparatów na wzdęcia (Magda Gessler) oraz szamponów i odżywek do włosów (lista aktorek reklamujących produkty do pielęgnacji włosów jest tak długa, że wymieniając je, bałabym się, że przy 50. nazwisku pośniecie).

 

Wybierając konkretne nazwisko do rekomendowania danego produktu, producenci reklam biorą pod uwagę dwa kryteria – popularność i zaufanie widzów. W większości przypadków są to rzeczywiście strzały w 10. Potwierdzeniem tej tezy jest cykl reklam marki Play – plejada polskich gwiazd reklamujących tę markę to absolutnie nazwiska z listy „HOT AT THE MOMENT”. W reklamach Play wystąpiły gwiazdy o ugruntowanej pozycji zawodowej oraz te, które w danym momencie były popularne i „na czasie”, np. występowały w popularnym serialu (Magdalena Różczka –„Lekarze”), wypłynęły dzięki swojemu talentowi z talent show (Kamil Bednarek – „Mam Talent”, „Bitwa Na Głosy”) czy też zasiadały w jury znanego programu muzycznego (Czesław Mozil – „X Factor”).

 

 

Kilka lat temu hurtowo zaczęły powstawać reklamy, a w zasadzie spoty reklamujące miasta europejskie. W naszym kraju również  kilka takich powstało, głównie z potrzeby przekonania turystów, że Euro 2012 w Polsce to nie koniec świata. A tak na serio – pomysły były fajne, w zasadzie większość miast pięknie poradziła sobie z tym zadaniem. Poniżej przykłady:

 

Gdańsk:

 

Wrocław

 

Na koniec chciałabym opowiedzieć o, moim zdaniem, najlepszej reklamie, która powstała w celu promocji naszego kraju.  To reklama wyświetlana w stacji CNN w 2010 roku, która promowała „Polish Investforum 2010”. Składała się ze wszystkich niezbędnych elementów dobrej reklamy – był żart, była klasa, a przede wszystkim był element zaskoczenia. Sami oceńcie:

 

 

Zatem, kochani, oglądajcie reklamy, bo ktoś się nad nimi ciężko napocił (tak jak ja, pisząc ten tekst).

Czasami warto odpuścić wyjście do sklepu właśnie po to, aby obejrzeć „tę jedyną rzecz na plus w telewizji”.

Życzę miłego weekendu 🙂