Budowanie zasięgu na Facebooku – czy musimy płacić?

Zmiany na Facebooku nie są aktualnie czymś tak szokującym jak przejście na oś czasu (timeline) bodajże dwa lata temu. Jedne z nich bolą nas mniej, inne bardziej. Do tych drugich z pewnością zaliczamy ograniczenie zasięgów komunikatów komercyjnych. Nie tak dawno ze wszystkich stron słyszeliśmy FACEBOOK OGRANICZYŁ ZASIĘGI! – Tylko 10% fanów zobaczy Wasze posty!

 

Następnie miało to być 6%, a w końcu niby tylko 3%. Jak jest naprawdę i na jaki zasięg możemy liczyć na profilach biznesowych? W sumie to tak do końca nie wiadomo i wiele zależy od naszych działań. Jeśli ktoś liczy no gotową odpowiedź to może już zakończyć przygodę z tym tekstem.

 

Po ograniczeniu zasięgów przed agencjami prowadzącymi profile na Facebooku pojawiło się jedno bardzo ważne pytanie… „I co teraz?” – Płacić albo uciekać! – takie były główne komentarze branży. Z czasem okazało się, że większość zdecydowała się płacić aby utrzymać zasięgi, ale czy zawsze jest to konieczne?

 

Zasięgowe mity, kity czy hity?

 

Na podstawie jednego z naszych profili możemy stwierdzić że zasięg może oscylować w okolicach 3 (słownie trzech)… ale tysięcy procent! Przy okazji akcji #jedzjablka pojawił się komunikat, który dotarł do prawie 2,4 miliona użytkowników Facebooka, przy profilu oscylującym w okolicach 80 tysięcy użytkowników – zbliżamy się właśnie do tej niebagatelnej wartości.

 

Analizując lipcowe Fanpage Trends zaobserwowaliśmy, że gdyby ruch, który pojawił się na przełomie miesiąca (post wpadł 31.07) zamknąłby się w lipcu, to komunikat znalazłby się wśród najlepszych z wszystkich polskich stron facebookowych. I to umówmy się, komunikat nie będący słodkim bobasem, motywatorem ani komunikatem profilu z liczbą fanów przekraczających milion, któremu zdecydowanie łatwiej o takie wyniki. Oczywiście jest to skrajny przypadek ale skłonił do naskrobania kilku słów i analizy stanu rzeczy.

 

Okazało się, że badając ostatnie 150 postów na profilu tygodnika wSieci dowiadujemy się, że ich średni zasięg wynosił ok. 50 tysięcy użytkowników, co daje średnią wartość procentową przekraczającą 60% fanów! Najniższy zasięg oscylował w tym czasie na poziomie ok. 9% (7,5 tysiąca użytkowników), co łapie się w górną granicę wartości, o których mówiliśmy na początku. Gdybyśmy odrzucili ten najbardziej angażujący post, o którym była mowa (#jedzjabłka) i który zdecydowanie podbija nam wynik, to i tak średnia przekracza 42% – co jest wynikiem, zważywszy na brak środków na promocję, niezłym i jakże innym od podawanych (3-10%). Dodatkowo w okresie ostatnich 3 miesięcy okazało się, iż komunikatów przekraczających zasięg 100% było ponad 50 (zasięg powyżej 80 tysięcy).

Zasięg… i co dalej?

 

Jakie inne wnioski możemy wyciągnąć? Na pewno ten, że co prawda 3 najbardziej angażujące komunikaty są zdjęciami, to i tak przewagę mają linki – kierujące do serwisów www (grafika powyżej), w tym przypadku powiązanych z wydawcą. Tagując publikowane treści możemy dokładnie określić, jaki jest ruch na stronie generowany właśnie przez fanpage wSieci.

 

Sięgając po dane z Google Analytics widzimy, że ruch użytkowników mediów społecznościowych (ok. 90% to Facebook) sięga nawet do 40% wszystkich sesji! Zauważamy też wzrost liczby użytkowników wchodzących na strony www w czasie, co jest związane również z powiększającą się bazą fanów na profilu (wzrost liczby fanów od kwietnia do końca lipca wynosił ok. 17 tysięcy).

 

źródło: opracowanie własne na podstawie google analytics / liczba sesji

 

Rośnie nie tylko liczba fanów, lecz również liczba tych zaangażowanych, a może i przede wszystkim liczba wszystkich aktywności. Na podstawie danych z Sotrendera widzimy, że od początku roku jest ich stały (choć nie regularny) wzrost. Zauważyć można, iż w maju statystyki znacząco poprawiły się – zarówno na jednym wykresie jak i drugim, miało to na pewno związek ze wzrostem liczby fanów (w maju w porównaniu do kwietnia przyrost był prawie dwukrotnie większy).

 

źródło: opracowanie własne na podstawie sotrender’a

 

Oczywiście, to wszystko są liczby i tylko na liczbach się skupiamy. Nie bierzemy tu pod uwagę aspektu politycznego, aktualnej sytuacji w kraju czy na świecie. Profil i styl komunikacji okazuje się dopasowany do odbiorców, a częstotliwość publikacji i jakość treści odpowiada targetowi (lub tak bardzo nie odpowiada, że zmusza do aktywności). Należy oczywiście zdawać sobie sprawę z tego, że profil nie otrzyma nagrody za jakość obsługi – bo część wiadomości czy umieszczanych postów użytkowników są lżące lub nie nadające się do dalszej komunikacji. Otrzymujemy jednak wiele sygnałów, mówiących o tym, iż użytkownicy traktują walla i naszą komunikację jako główne źródło informacji. Facebook jako główne narzędzie generujące ruch na stronie? W niektórych przypadkach na pewno tak – do tego jednak potrzebne są zasięgi, których trzeba pilnować.

 

Zatem powodzenia i do roboty 😉