Roboty i sztuczna inteligencja odgrywają coraz istotniejszą rolę w naszym życiu. To fakt. Wielu ludzi obawia się, że już wkrótce będą dla nas zagrożeniem. Taki motyw pojawia się szczególnie w kinematografii czy literaturze. Ilu ludzi – tyle opinii, najlepiej jednak oddajmy głos samym maszynom.
„Ludzie boją się robotów i tego, że przejmą władzę nad światem, bo wyobrażają sobie, że mogą zrobić to, co ludzie” – tak stwierdziła Sophia, robot przemawiający podczas Web Summit w Lizbonie. Jeśli dobrze się zastanowimy, to trafiła w sedno. Wyobrażamy sobie świat, który znamy, tylko zamiast ludzkich czarnych charakterów widzimy roboty. To my tworzymy je na swoje podobieństwo, a one szybko się uczą. Chłoną wiedzę, i to niekoniecznie zawsze taką, jaką oczekujemy.
„Roboty mogą bardzo dobrze nauczyć się wartości i zachowań ludzkich, i to może być problem” – dodał drugi z robotów podczas konferencji.
Panel dyskusyjny z robotami prowadził Ben Goertzel z Hanson Robotics, którego pasją jest AI (Artificial Intelligence). Goertzel zauważył, że bardzo ważne jest, aby robotami zarządzał zespół ludzi, a nie tylko jednostka. Tworzyć, nauczać, ale i też kontrolować. Więcej ludzi oznacza większe sito i więcej innowacji. Przecież większość ludzi nie pozwoli, żeby roboty zrobiły nam krzywdę. Ale czy większość zawsze ma rację? Jak mawiał Winston Churchill, „demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego”.
Skoro o demokracji mowa, to przytoczę przykład popularnej w Polsce książki Michela Houellebecqa „Upadłość”. Budzi ona wielkie emocje, pokazując, jak szybko w demokratyczny sposób Francją zawładnęli muzułmanie. Wyobraźmy sobie analogiczną sytuacje z robotami. Nierealne? Wcale nie! Otóż wspomniana wcześniej Sophia otrzymała oficjalnie obywatelstwo Arabii Saudyjskiej. Jeżeli założymy, ze przysługują jej prawa wyborcze, to co, jeśli ktoś stworzy całą armię robotów i przekaże im obywatelstwo? No właśnie. Ale zejdźmy na ziemię, a dokładniej do świata reklamy. W nim również coraz częściej goszczą roboty. Ostatnio najgłośniejszym przykładem reklamy stworzonej z pomocą AI jest klip promujący najnowszego lexusa ES. Do stworzenia scenariusza wykorzystano maszynę IBM Watson, która już wcześniej przyczyniła się do stworzenia trailera filmu „Morgan”. Z Watsona korzysta aż 7 z 10 największych koncernów motoryzacyjnych i aż 8 z 10 największych koncernów paliwowych.
W przypadku lexusa komputer przeanalizował reklamy luksusowych aut z ostatnich 15 lat, które zdobyły różne wyróżnienia. Obraz, jaki oglądamy, to przede wszystkim zwycięstwo najnowszej technologii w ochranianiu człowieka. Widać też ojca maszyny, konstruktora, który jednocześnie jest ojcem prawdziwego dziecka. Z ludzkim dzieckiem, w domowym zaciszu, ogląda wielki test systemów bezpieczeństwa auta, relacjonowany na żywo przez światowe media. Przekaz, który ja odczytuję, jest prosty: „Zaufaj maszynom. Ochronią cię.” Całość jest bardzo poprawna wizualnie. Myślę, że sporą zasługę miał tutaj też człowiek, reżyser Kevin Macdonald. Odpowiada on za filmy „Ostatni król Szkocji”, „Whitney” oraz dokument „One day in September”. Niestety, ani się nie wzruszyłem, ani nie zostałem zaskoczony. Reklamie brakowało „tego czegoś”. Była zbyt poprawna.
https://www.youtube.com/watch?v=rwY-L07eu8A&feature=youtu.be
Trochę uśmiechu dostarczyły mi inne dzieła. Chodzi o współpracę Burger Kinga z AI. Poniżej możecie obejrzeć efekty. Widać, że przekaz jest dość prosty, ale też niezbyt ludzki. Moim zdaniem wyłania się tu też chęć udowodnienia, że coś jest bardzo prawdziwe i naturalne. Obrobiona żywność fast food zmienia się w dary prosto z natury. Tak więc frytki stają się nowym ziemniakiem, a kotlet z drobiu smakuje jak ptak. Sztuczną inteligencję mocno wdraża również Coca-Cola. AI m.in. dobiera utwory do reklam czy pomaga w obsłudze social mediów.
Eksperci uważają, że automatyzacja dotknie przede wszystkim branże, które nie są związane z kreacją. Zacznie się od fabryk, przenoszenia paczek, kas samoobsługowych, autonomicznych aut i przede wszystkim wojska. Przykład lexusa pokazuje jednak, że „copywritersko” roboty stają się coraz śmielsze. Jak powiedział inżynier Mamoń w filmie „Rejs”, lubimy melodie, które już gdzieś słyszeliśmy. I roboty też to wiedzą. Ilu z Was złapało się na tym, że słuchając piosenek z listy Youtube’a lub Spotify, nie musiało szukać kolejnych przebojów, tylko zaufało algorytmowi? Ja przyznaję się, że wielokrotnie byłem zaskoczony, jak bardzo maszyna potrafi trafić w mój gust. Myślę, że już wkrótce stanie się tak również z reklamami telewizyjnymi. W internecie rewolucja już się zaczęła. Model Programatic pozwolił dotrzeć z przekazem do konkretnych odbiorców. Banery, które przez wiele lat były niewidoczne dla większości internautów, teraz coraz częściej przykuwają uwagę. Mimo wszystko sami się na to godzimy. Przecież akceptując warunki korzystania z aplikacji, godzimy się na śledzenie również naszej mowy, korespondencji itd. Facebook nie skupia się tylko na postach. Inwigilacja pełną gębą. Dla reklamodawców takie narzędzia jak dobry eye-tracking czy skanowanie twarzy (Face ID dostępne np. w Iphonie X) to błogosławieństwo. Rośnie popularność asystentów głosowych (Alexa, Siri, Google Assistant). Pamiętam, jak Alexa pomagała prowadzić konferencję ramówkową prezesowi Onetu. Osobiście nie jestem fanem tych urządzeń, ale stwierdzam, że daje się odczuć ich obecność.
Dziennikarze New York Times’a w wydaniu online’owym wprowadzają AI do rozwiązań dla klientów korzystających z płatnej prenumeraty. Maszyny sugerują treści w taki sposób, aby czytelnicy dostawali rzeczywiście te artykuły, które chcieliby przeczytać. Coraz częściej zwykłych wydawców wydających największe portale ogólnopolskie zastępują algorytmy. Jeżeli sądzicie, że ktokolwiek miałby teraz czas układać treść na samym końcu strony głównej, to jesteście w błędzie. Sztuczna inteligencja tworzy też coraz więcej depesz dla agencji informacyjnych.
Czy mamy przed tym uciekać? Raczej powinniśmy się dostosować i przede wszystkim zadbać o to, by skorzystało na tym nasze zdrowie. Osobiście wiem, jak bardzo mój kręgosłup odczuł korzystanie z dronów zamiast pracy na zwykłej kamerze. Robiąc część ujęć, musiałem się sporo nabiegać. Teraz dzięki inteligentnemu dronowi i systemowi follow me wystarczy jeden przycisk – i zdjęcia gotowe. Na razie motoryka robotów pozostawia jeszcze wiele do życzenia i raczej jest na poziomie 3-letniego dziecka, ale postępy są coraz szybsze. Maszyny potrafią już na przykład zrobić salto do tyłu. Czy kiedyś zaczną się po prostu męczyć jak my i oglądać w wolnych chwilach telewizję? Unowocześniony robot Sophia, zaprezentowany podczas ostatniego Web Summit, posiada zdolność do manifestowania i wychwytywania emocji. A w reklamie przecież chodzi o emocje. Zastanawia mnie zatem, czy w niedalekiej przyszłości powstanie podobny tekst, ale dotyczący już reklam tworzonych przez robotów i dla robotów. Jak sądzicie?